Newsiki i nowinki:

Blog o tematyce yaoi. Jak ktoś nie wie, co to, to polecam google.pl
Uprzejmie proszę, żeby najpierw zobaczyć, co oznacza „yaoi”, potem dobrze się zastanowić, czy warto obrażać mnie, a przede wszystkim ludzi, którzy w takich, a nie innych związkach żyją.

Czytasz na własne ryzyko. Nie odpowiadam za ewentualne skutki uboczne i choroby psychiczne.

UWAGA: Powiadamiam TYLKO przez gg.

poniedziałek, 29 października 2012

Gwiazdka cz.6



- Shun –
                Znalazł Paula, Boże, znalazł go. Ta wiadomość spadła jak grom z jasnego nieba, paraliżując mnie na dłuższą chwilę. Widziałem, jak Andrew miota się po moim pokoju, nie wiedząc, co zrobić. Sam nie wiedziałem, jak właściwie się czuję. Oczywiście cieszyłem się, że ukochany mojego przyjaciela jest cały i zdrowy, choć na drugim końcu świata. Z drugiej jednak strony, bałem się. Bałem się o Andrew, który rzuci teraz wszystko i tam pojedzie. Co zrobi, gdy Paul nie będzie chciał go znać? Wątpię, czy zniesie jego stratę po raz kolejny. Była też inna sprawa, która mnie niepokoiła. Logiczne jest, że Rain zatrzyma się u Gabriela, przez co zaangażuje go w poszukiwania. Wiem, że Gabi bardzo się stara jakoś sobie radzić, ale w głębi duszy nadal nie pogodził się z odejściem Caina. Zajęcie się czymś dobrze mu zrobi, ale na pewno nie poszukiwaniami. Kiedy Andrew w końcu odzyska swoją miłość, da Gabiemu nową nadzieję, że wszystko może się jeszcze ułożyć. A przecież w jego wypadku tak nie będzie. Cain nie zaginął, lecz zginął. Do diabła, świat długi i szeroki, a oni musieli na siebie wpaść nawet we Francji!
                Patrzyłem, jak Andrew opuszcza mój pokój. Oczywiście Blake nie omieszkał powiadomić o tym Gabiego.
- Shun, ty cholerny kretynie! Jak on mógł to usłyszeć!? Gdzie żeś trzymał ten cholerny telefon?!
- Zadzwoniłeś w złej chwili. Chciał tylko zabrać mi telefon i rozłączyć, ale niechcący włączył się głośnik.
- A potem telefon upadł i dlatego rozłączyło – dodał Blake.
- Brawo!
- Gdybyś zadzwonił trochę wcześniej, może… - zacząłem, lecz mi przerwano.
- Shun, wcześniej to ja byłem w takim szoki, że nie pamiętałem, jak się oddycha. A poza tym był u was środek nocy, więc chciałem poczekać do rana.
- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Prędzej czy później i tak by się dowiedział – stwierdził blondyn.
- Wiem, ale najpierw zamierzałem to sprawdzić. Zadzwoniłem, bo chciałem z kimś pogadać, podzielić się tą wieścią. Specjalnie nie napisałem maila ani sms’a, żeby Andrew przypadkiem go nie przeczytał.
- Widocznie pisane mu było dowiedzieć się teraz.
- Najwyraźniej. Pewnie mam się go spodziewać lada dzień?
- Najdalej jutro – powiedziałem. – Andrew na głowie stanie, byle tylko się tam dostać.
- Wiem. Będę do was dzwonił, jak coś.
- Pewnie. Dzwoń o każdej porze dnia i nocy.
- Dzięki. Na razie.
Rozłączył się. Zabrałem telefon, kończąc charakterystyczne pikanie oznaczające koniec rozmowy.
- Co teraz? – spytałem, cicho.
- Nic. Andrew pojedzie go szukać, a my znowu będziemy we dwójkę – powiedział, po czym uśmiechnął się do mnie.
Objął mnie ramieniem, a ja przytuliłem się do niego. Siedzieliśmy tak przez chwilę, aż usłyszałem ciche westchnienie przyjaciela.
- Co jest? – spytałem.
- Zespół. Teraz kompletnie nam się rozleci.
- Fakt. 

***
                Rain wyjechał. Dyrektor dał mu miesiąc, jeśli do tego czasu nie wróci, zostanie oficjalnie wykreślony z listy uczniów. Znowu wszystko nam się sypie. Oczywiście nie mamy pretensji do Andrew, obaj na jego miejscu postąpilibyśmy tak samo. Po prostu żal mi zespołu, w który Blake włożył tyle pracy. Widzę, jak teraz chodzi przygnębiony. Udaje, że wszystko jest ok, przecież nic się nie stało. Ale ja wiem, ile muzyka dla niego znaczy.
                Do końca tygodnia czułem się dość dziwnie. Brakowało mi Andrew, uśmiechów i docinków Blake’a, który ostatnio nie miał nastroju. Z pozoru mogłoby się wydawać, że wszystko jest w porządku, ale tak nie było.  Dopiero sobotni wieczór przyniósł zmiany. David, George i Emily wyciągnęli nas do klubu. Wiem, że ostatnio mają dobry kontakt z Blake, ale i tak trochę mnie to dziwiło. A już kompletnym szokiem było to, że poszliśmy do Dali. Czarnej Dali, czyli gejowskiego klubu. Obaj współlokatorzy Blake byli hetero, George chodził przecież z Emily, więc czemu wybrali ten klub?
- Jesteście!  - krzyknęła dziewczyna, gdy tylko nas zobaczyła. – Blake! Miło cię znowu widzieć!
- Wybacz, że nie powiem tego samego – odparł, lecz po chwili uśmiechnął się i pozwolił dziewczynie się przytulić.
- A ty musisz być Shun – powiedziała, wyciągając do mnie rękę.
- Zgadza się – przyznałem, witając się z nią.
- Emily. Mojego chłopaka i Davida na pewno znasz, więc siadajcie do stolika. Gorgi, przynieś coś do picia – rozkazała.
Blondyn posłusznie wstał.
- Co chcecie? – spytał.
- Piwo wystarczy – odpowiedział Blake.
- Dla mnie też – dodałem.
Zajęliśmy miejsca i mogłem przyjrzeć się dziewczynie. Dziwnej dziewczynie, muszę przyznać. Na prostych, czarnych włosach sięgających nieco poza ramiona miała różowe pasemka. Czarna koszulka, czarna spódniczka i glany. Ale najbardziej przerażało mnie jej spojrzenie. Gdyby była chłopakiem, to pozwalałbym jej godzinami patrzeć na siebie z takim uwielbieniem, ale ona była kobietą, w dodatku zajętą kobietą.
- Nie patrz tak na mnie, bo Blake będzie zazdrosny – powiedziała, owijając sobie włosy wokół palca.
Spojrzałem na przyjaciela, nic nie rozumiejąc.
- Ona jest szurnięta, nie zwracaj uwagi – stwierdził.
W tym momencie wrócił George z naszym piwem.
- Sam jesteś szurnięty. Przyznaj, już jesteś zazdrosny! – odgryzła się dziewczyna.
- Zwariowałaś do reszty.
- Przestań kłamać, ostatnio nawijałeś jaki to Shun jest wspaniały, jaki cudowny macie seks, a teraz co? Mam uwierzyć, że nie jesteś zazdrosny o te ciacho?
No teraz to zupełnie nic nie rozumiałem.
- Blake, o czym ona mówi?
- Ona jest wredną małpą. Wydawała mi się nieśmiała, więc żeby się odczepiła, opowiedziałem jej o paru naszych nocach. Niestety, tylko udawała niewinną, bo w rzeczywistości to cwana bestia.
- Opowiedziałeś jej o naszym seksie? – spytałem, niedowierzając. – I nie uciekła z krzykiem?
- Niestety, to fanka yaoi.
- Czego?
- Miłości męsko-męskiej, mój drogi. Nie ma na ziemi nic tak pociągającego, jak widok dwóch zakochanych w sobie facetów uprawiających miłość – wyjaśniła, patrząc na nas jak na cuda świata.
- Aha.
Świat stanął na głowie. Nie myślałem, że istnieje ktoś, kto jest hetero, a kocha gejów. A już na pewno nie sądziłem, że jest na to jakaś specjalna nazwa.
                Wieczór przebiegał w miłej, pełnej żartów atmosferze. Popijałem kolejne piwo, zerkając na Blake’a. Odgarniał właśnie kosmyk jasnych włosów za ucho. Niecodzienny widok, nigdy wcześniej tego nie robił.
- Zapuszczasz włosy? – zapytałem nagle.
- A  nie widać? Od roku ich nie ścinam, Shun.
- Aha… - odpowiedziałem inteligentnie.
Pozostali nagle wybuchli śmiechem.
- Brawo! Spostrzegawczy kochanek z ciebie, nie ma co! – powiedziała Emily.
- Nie podobam ci się w długich? – spytał Blake.
- Podobasz, ale dlaczego taka nagła zmiana?
- Nagła? Po prostu nie miałem czasu iść do fryzjera, a potem stwierdziłem, że tak mi ładniej.
- Zdecydowanie – przyznałem.
Blake wyglądał w nich… nieziemsko. Jasne, blond włosy łagodnymi falami spływały mu na kark i ramiona.
- David mówił, że macie zespół – powiedziała Emi.
Ma dziewczyna łeb.
- Niestety, właśnie straciliśmy gitarzystę.
- Tak się składa, że gram na basie. I mam kumpelę, która z gitarą wyczynia cuda – przyznała.
- Serio? – spytał Blake, jakby z nadzieją. – A ta koleżanka tak samo szurnięta?
- Może nieco mniej niż ja. To co, mogę liczyć na współpracę z wami?
- Musiałbym najpierw was przesłuchać – odparł blondyn.
- Spoko. Wpadniemy do was jutro. W niedzielę powinni nas wpuścić.
- Skarbie, – wtrącił George – jeśli jeszcze trochę wypijesz, to jutro odwiedzisz, ale łazienkę. I na pewno szybko stamtąd nie wyjdziesz.
- Nie przesadzaj.
- Nie przesadzam. Może na dziś koniec, co?
- Może i masz rację.
- My też będziemy się zbierać – stwierdził Blake, odstawiając pusty kufel.
                Wszyscy opuściliśmy lokal i pożegnaliśmy się pod klubem. Okazało się, że Emily jest kompletnie pijana, chociaż póki siedziała, nie było tego po niej widać. David i George zamówili taksówkę i zamierzali przenocować w domu dziewczyny, a my spacerkiem wróciliśmy do szkoły. 
- Blake –
                Niedzielny poranek powitał mnie dudnieniem w głowie i Saharą w ustach. Otworzyłem oczy i aż jęknąłem, widząc łóżko spory kawałek ode mnie. Przynajmniej wyjaśniło się, czemu jest mi diabelnie niewygodnie i bolą mnie wszystkie kości. Pamiętam, że po wczorajszym powrocie z klubu postanowiliśmy wypić jeszcze z Shunem coś mocniejszego. W końcu nie wypiliśmy znów tak dużo piw. Moore miał w pokoju pół litra, którego nie zamierzaliśmy wypijać do końca. Skoro śpię na podłodze wnioskuję, że się nie udało.
                Wstałem z niemałym trudem i rozejrzałem się za jakąś wodą. Znalazłem Shuna zwiniętego w kłębek jak kotek i dostrzegłem życiodajny płyn na jego biurku. Od razu tam podszedłem i wypiłem niemal połowę, gasząc tymczasowo pragnienie. Z butelką w dłoni podszedłem do Shuna. Jeśli pozwolę mu tak spać na podłodze, potem będzie się na mnie darł. Potrząsnąłem więc jego ramieniem, mówiąc cicho:
- Hej, Shun. Pobudka.
Mruknął coś, przekręcając się na plecy.
- Shun, wstawaj.
- Nie wrzeszcz tyle, człowieku. Ała…
Otworzył oczy, spoglądając na mnie mało inteligentnie.
- Wody – powiedział.
Podałem mu napój i patrzyłem, jak Shun siada i wypija resztę wody kilkoma łykami. Odłożył pustą już butelkę, rozglądając się po pokoju.
- Co się stało? – spytał.
- Mieliśmy wypić parę kieliszków.
- A wypiliśmy butelkę – dodał.
- Jak zawsze.
- Czy mi się zdaję, czy Emily miała dziś do nas przyjść? – spytał.
- O nie, dziś na pewno nie będę słuchał żadnego brzdąkania na gitarze. Łeb mi pęka, idę spać.
- Ja też. Ale tym razem na łóżku.
                Resztę niedzieli przespaliśmy. George napisał mi sms’a, że Emily niestety nie jest w stanie nas dziś odwiedzić i będziemy musieli spotkać się innym razem. 
- Chris – 
                Czułem się jak idiota. Śledziłem Bailey’a. Mam przygotowane teksty i bardzo chcę mu je pokazać. Teraz, kiedy już chyba nic go nie gryzie, znowu się uśmiecha. Myślę, że najwyższy czas z nim pogadać. Notes z wierszami drżał mi w dłoniach, ale uparcie szedłem kilka kroków za blondynem. Nie mogłem do niego zagadać na korytarzu, za dużo ludzi się tu kręciło. Modliłem się, aby chłopak poszedł w jakieś ustronne. Chyba ktoś na górze akurat mnie słuchał, bo Blake postanowił zatrzymać na przy oknie, a dzwonek na lekcje wezwał wszystkich pozostałych uczniów. Wkrótce zostaliśmy sami na korytarzu.  Stałem jak kołek przez dłuższą chwilę.
- No rusz się, chłopie, wystarczy do niego podejść i zagadać. Przecież mnie nie ugryzie – powtarzałem sobie w myślach. -A jeśli moje teksty mu się nie spodobają? Jeśli mnie wyśmieje? Nie, nie mogę mu tego pokazać.
Miałem już zawrócić i uciec, kiedy zorientowałem się, że Blake patrzy się na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
- Raz kozie śmierć.
Zebrałem w sobie resztki odwagi i podszedłem do blondyna. Usiadłem na parapecie tuż obok chłopaka.
- Mogę?- zapytałem nieco drżącym głosem.
- Przecież już tu usiadłeś – przypomniał.
- Tak, ale… Jeśli ci przeszkadzam, czy coś, to mogę pójść gdzieś indziej posiedzieć.
Zagryzłem wargę wiedząc, że gadam kompletne głupoty.
- Nie przeszkadzasz mi – odpowiedział.
- To dobrze, bo…  - zacząłem. Obracałem przez chwilę zeszytem w dłoniach.
Blake westchnął.
- Chris, ja naprawdę nie gryzę – zapewnił. – Szedłeś za mną przez pół szkoły, z dziesięć minut zastanawiałeś się, czy tu podejść czy nie, ale skoro tu jesteś, to powiedz wprost. O co chodzi?
Zabrakło mi języka w ustach. Byłem aż tak oczywisty?
 - Jestem beznadziejny – pomyślałem, niestety, mówiąc to również na głos.
- W skradaniu się na pewno – powiedział. Uśmiechnął się, chcąc chyba dodać mi otuchy. – Więc? – ponaglił.
Odetchnąłem głęboko i wyjaśniłem:
- Gabriel dał ci kiedyś kilka wierszy, które potem śpiewałeś.
- Tak, przyniósł mi kilka tekstów swojego przyjaciela.
- I… Podobały ci się? – spytałem.
- Gdyby mi się nie podobały, to bym ich nie śpiewał. Są świetne.
Uśmiechnąłem się, słysząc słowa pochwały bezpośrednio z jego ust.
- Są twoje? – zapytał.
- Tak – odpowiedziałem, spuszczając wzrok. – Nudziło mi się – dodałem.
- Masz talent.
- Dziękuję.
Blake patrzył przez chwilę na zeszyt, po czym spytał:
- Co to?
- Moje wiersze. Jak chcesz, możesz je wykorzystać.
Położyłem zeszyt przed chłopakiem. Blondyn wziął go, oparł się plecami o parapet i otworzył.
                Siedziałem, machając nogami, kiedy on czytał. Zerkałem czasem na jego twarz, chcąc wiedzieć, co sądzi o moich tekstach. Zaniepokoiło mnie, że Blake marszczy brwi. Niespodziewanie znalazł się tuż przede mną, a ja aż podskoczyłem zaskoczony.
- Jesteś genialny! – przyznał, chwytając mnie w ramiona.
Objąłem go za szyję, kiedy obracał nas wokół własnej osi.
- Blake! - pisnąłem.
- Dziękuję. Życie mi ratujesz – powiedział, odstawiając mnie na ziemię.
Nim się zorientowałem, jego wargi zetknęły się z moimi. Przez całe moje ciało przeszedł prąd, wypełniając je przyjemnym ciepłem.
- Idę, póki mam w głowię muzykę. Jeszcze raz dzięki.
Odszedł, a ja stałem tam, patrząc na jego plecy. Dotknąłem dłonią swoich ust, nie będąc pewnym, czy naprawdę mnie pocałował. To trwało tak szybko, ledwie ułamek sekundy. Ale czułem je, przez chwilę czułem jego usta. I ten prąd, zbyt intensywny, abym mógł go sobie tylko wyobrazić. Serce wciąż waliło mi jak oszalałe, a usta same się uśmiechnęły. Blake Bailey mnie pocałował…

5 komentarzy:

  1. no dobra, Andrew wyjechał do Paula, a Shun i Blake co robią? piją. to nic złego, ale oni powinni uprawiać gorący i namiętny seks! w ogóle z łóżka nie wychodzić!
    fajnie, że Shun zauważył, iż Blake zapuszcza włosy. może by tak wizyta u okulisty? XD
    Emi i jej koleżanka spadli Blake'owi z nieba. tak samo, jak Chris. no i było moje długo oczekiwane buzi :D. teraz na pewno ta dwójka będzie spędzała ze sobą więcej czasu, bo na pewno Blake przyjdzie po więcej tekstów. a może w podziękowaniu zabierze gdzieś Chrisa? taka randka jakby XD

    Twoje wredne, złośliwe i młode uke :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tą nieśmiałość Chrisa w stosunku do Blake'a. I tak się skradał, że został wypatrzony, na całe szczęście, bo nie podszedłby do chłopaka nawet za sto lat. I ten pocałunek...Achhhh.

    Lubię hetero facetów, co potrafią dobrze bawić się w gejowskim klubie. :D
    Shun i Blake nieźle się schlali, nie zazdroszczę. Ale chciałbym poczytać ich seks. Odzywa się niewyżyty zboczuch.:DDDD
    Cudnie, że rozdział tak szybko i czkam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Blake Bailey mnie pocałował…" jakie to było urocze! tęcza wszędzie XD
    Niewyżyte hetero są spoko, ale nie chciałabym trafić nigdy na homo na miejscu chłopaków xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest ! Wreszcie przeczytałam wszystkie notki, co dodałaś i teraz czekam na kolejne części ! ^ ^ Chociaż wahałam się przed przeczytaniem bo "Milczenie" i "Przeznaczenie" było takie smutne ! Płakałam przez ciebie T^T Modlę się w duchu żeby jednak ta historia dobrze się skończyła... *klęczy* Ano... Powiadamiasz tylko przez gg ? Tio jest moje " 39203125 ^ ^ Proszę o powiadomienie o nowych notkaach :<
    Weny życzę <3
    ~Toshio♥利夫

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno trafiłam na twojego bloga i wciągneło mnie :D Chris jest świetny :) taki nieśmiały i delikatny. Mam nadzieje, że wkrótce dodasz nową notkę. życzę przede wszystkim weny i CZEKAM na następną notkę :)
    MIKA

    OdpowiedzUsuń