Newsiki i nowinki:

Blog o tematyce yaoi. Jak ktoś nie wie, co to, to polecam google.pl
Uprzejmie proszę, żeby najpierw zobaczyć, co oznacza „yaoi”, potem dobrze się zastanowić, czy warto obrażać mnie, a przede wszystkim ludzi, którzy w takich, a nie innych związkach żyją.

Czytasz na własne ryzyko. Nie odpowiadam za ewentualne skutki uboczne i choroby psychiczne.

UWAGA: Powiadamiam TYLKO przez gg.

wtorek, 1 listopada 2011

Sex xD


- Gabriel -

            Było już grubo po północy, kiedy wracałem do swojego pokoju. Cisza nocna obowiązywała już od dawna. Byliśmy z Deanem i Paulem w kinie, na jakimś horrorze. Nienawidzę horrorów. Z całej naszej trójki tylko Dean dobrze się bawił. Nieustannie śmiał się z naszych pisków. Ale co ja poradzę, że się bałem? Wyskakujący zza rogu szaleńcy, lecące w nas przedmioty. Film przecież musiał być w 3D. Paul ma to szczęście, że Dean odprowadza go pod same drzwi. A mi kazali wracać samemu. Szedłem pustym korytarzem, na którym już dawno zgasło światło. Stąpałem najciszej jak umiałem. Głupie uczucie, że nie jestem tu sam nie chciało mnie opuścić. Co chwila odwracałem się i patrzyłem w stronę najciemniejszych zakątków, jakbym szukał w nich czających się psychopatów.
- Jesteś idiotą Gabriel, to był tylko film – powiedziałem do siebie.
Nagle kontem oka dostrzegłem, że drzwi, które minąłem chwilę temu otworzyły się. Jakaś postać chwyciła mnie w pasie zatykając usta dłonią. Zostałem wciągnięty do jakiejś sali. Byłem przerażony, moja wyobraźnia podsuwała mi najczarniejsze scenariusze. Zabije mnie! Będzie torturował, zgwałci! Dlaczego ja?
- Cicho Aniołku, nic ci nie zrobię – usłyszałem, szept przy uchu.
Napastnik nadal mocno mnie trzymał. Próbowałem odsunąć jego rękę od mojej twarzy i krzyczeć najgłośniej jak potrafię.
- Gabriel! Uspokój się już – powtórzył.
Serce waliło mi jak po przebiegnięciu maratonu. Z trudem łapałem oddech. Ale posłuchałem chłopaka i przestałem się szarpać. Odwrócił mnie przodem do siebie. Stałem teraz oko w oko z... Moim bratem.
- Wystraszyłem? – spytał.
- Jeszcze jak! Musiałeś się tak zakradać?!
- Ciszej mów, ktoś nas usłyszy. Myślałeś, że kto cię napadł? Seryjny morderca?
- Nie kpij ze mnie. Byłem przed chwilą na jakimś porąbanym horrorze.
- Przecież ty nie lubisz takich filmów.
- A skąd ty to możesz wiedzieć, co? Nie rozmawiasz ze mną od kilku lat. Tak właściwie, po co mnie tu ściągnąłeś?
- Stęskniłem się – powiedział, przyciskając mnie do siebie mocniej.
Dopiero teraz zorientowałem się, że nadal mnie obejmuje i znajdujemy się bardzo, bardzo blisko siebie. Na szczęście panował tu półmrok i Cain nie mógł dostrzec, jak mi głupio.
- Rumienisz się – zauważył. Chyba się pomyliłem.
- Nie żartuj sobie ze mnie – powiedziałem, przytulając się do niego.
- Nie żartuję. Naprawdę tęskniłem za moim ulubionym braciszkiem.
- Jedynym – przypomniałem, unosząc wzrok.
Zatonąłem w jego czarnych oczach. Są piękne, jak nocne niebo. Poczułem delikatny dotyk na moich ustach. Oblała mnie fala gorąca, a puls zdecydowanie przyśpieszył, kiedy uświadomiłem sobie, że to jego wargi dotknęły moich. Stałem tam jak słup soli. Cain nie widząc mojego sprzeciwu ponownie mnie pocałował. Tym razem pewniej. Delikatnie ssał moje usta i suną po nich językiem. Starałem się oddawać pocałunek mając świadomość, jak niedoświadczony jestem w tych sprawach. Jestem żałosny. Mam siedemnaście lat, a nigdy się nie całowałem! Przez te całe zamieszanie z Cainem nie miałem czasu na miłość, a nawet przyjaźń. Zresztą, z nikim być nie mogę. Musiałbym kłamać, a na tym związku nie zbuduję. Kiedy brat mocno mnie przytulił, jednocześnie wsuwając swój język w moje usta, świat przestał istnieć. Pocałunek stał się bardziej namiętny, a mój rozsądek odpłyną gdzieś daleko. Liczyło się tylko to, co tu i teraz. Liczył się on.
            Nie wiem kiedy zacząłem chaotycznie ściągać jego ubrania. Dłonie mi drżały, a guziki koszuli za cholerę nie chciały się rozpiąć.
- Spokojnie Aniołku – szepną, schodząc z pocałunkami na moja szyje.
Odchyliłem głowę w tył, dając mu większy dostęp. Był taki spokojny, doskonale wiedział, co robi. Nawet w takiej chwili potrafi być opanowany. Moje ciało rozpływało się pod jego dotykiem. Moje zmysły szalały rozpalane do granic. Rozpiął mój rozporek i zsuną spodnie wraz z bielizną, które opadły na podłogę. Odrzuciłem je gdzieś na bok. Jak ja go cholernie pragnę. Te aksamitne, ciemne jak smoła włosy, spływające z jego ramion i okalające idealne silne i umięśnione ciało.
            Odwrócił mnie plecami do siebie. Błądził dłońmi po moich udach i brzuchu, jednocześnie lekko gryząc i liżąc moje ramie. Zagryzłem wargi tłumiąc niechciane odgłosy. Wstydziłem się tych dźwięków, ale przy nim traciłem panowanie nas sobą. Moje ciało nie chciało mnie słuchać, domagając się więcej pieszczot. Z mojego gardła wydobywały się wstydliwe jęki i westchnienia.
            Nagle zabrał dłonie. Usłyszałem cichy szelest ubrań. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie, co chciał ze mną zrobić.
- Cain – zacząłem, - ja jeszcze nigdy...
- Wiem, Gabi – powiedział, ponownie chwytając mnie w ramiona.
Nasze ciała stykały się ze sobą wywołując przyjemny dreszczyk. Czułem jego twardy członek wbijający się w moją pupę. Ja sam byłem już mocno podniecony. Racjonalne myślenie odpłynęło na dłuższą chwilę. Kiedy mnie tam dotkną myślałem, że dojdę od razu. Najpierw delikatnie ucisną główkę penisa, a potem przesuną dłonią po całej długości. Druga ręka masowała moje pośladki. Ciekawskie palce rozsuwały moją szparkę drażniąc wrażliwe miejsce. I ponownie się odsuną.
- Cain – jęknąłem rozczarowany. Chyba mnie tak nie zostawi?
- Jakiś ty niecierpliwy aniołku. Nie chcę cię skrzywdzić, więc daj mi chwilę.
Ciche piknięcie, a zaraz po nim coś mokrego i zimnego wsuwające się w moje wejście. Na ławce przede mną wylądował jakiś żel. Widząc obrazek na nim zarumieniłem się mocno. Przedstawiał dwóch, posuwających się chłopaków.
- Ach! – wyrwało się z mojego gardła, gdy palce czarnookiego musnęły splot nerwów we mnie. – Nie przestawaj... O tak... – jęczałem, poruszając biodrami.
W życiu nie podejrzewałbym siebie o coś takiego. Oparłem dłonie o ławkę przede mną, wypinając się w stronę brata. Moją dziurkę atakowało teraz trzy palce, co chwilę ocierające się o ten najwrażliwszy punkt. Znikły nagle, tak samo niespodziewanie jak się we mnie pojawiły. Zastąpiło je coś znacznie większego. Zacisnąłem zęby spodziewając się bólu, ale nie nadszedł. 
- W porządku? – wyszeptał, liżąc moje ucho.
- Tak, jest wspaniale... – odchyliłem głowę, opierając ją na torsie brata.
To było niesamowite! Cudownie było czuć go w sobie. Jego ruchy, początkowo powolne i delikatne, nagle stały się agresywne, mocne. Niemal za każdym razem trafiał w moją prostatę. A mi nie pozostawało nic innego, jak krzyczeć z rozkoszy i błagać go o więcej. I dostałem więcej, jego dłonie na moim płonącym ciele, tak leniwie i delikatnie masujące ciało. Jego wargi liżące moją szyje. Płonąłem, a kiedy wydawało mi się, że już lepiej być nie może, zaczął szybko poruszać dłonią na moim penisie. Nie musiałem długo czekać na orgazm. Najlepszy, jaki w życiu miałem. Chwilę potem poczułem jego nasienie w sobie. Jeszcze przez moment pozostał we mnie mocno mnie tuląc, po czym odwrócił mnie przodem i namiętnie pocałował...



- Bryan -

            Nasz kochany tatuś wrócił właśnie z jakiegoś biznesowego spotkania i pierwsze, co zrobił, to wezwał mnie z bratem na przesłuchanie. Byłem umówiony na wieczór, wiec chciałem wszystko szybko załatwić. Niestety, mój młodszy braciszek nie zamierzał ze mną współpracować. Po dziesięciu minutach czekania na Andrew ojciec się wkurzył i wyszedł na balkon zadzwonić. A ja poszedłem do pokoju brata. Zirytowany nie bawiłem się w grzeczność i bez pukania otworzyłem drzwi. Z hukiem uderzyły o ścianę.
- Bryan! – wrzasną niebieskooki.
Zdaje się, że dopiero, co wstał. Musiał nieźle zabalować wczoraj, przecież już po szesnastej. A był ubrany jedynie w bokserki i do połowy wciągnięte spodnie.
- Ojej, spóźniłem się – powiedziałem udając smutek. Zbliżyłem się do Andrew: - Idziemy!
Złapałem go  pasie i przerzuciłem sobie przez ramię. Po drodze pozbyłem się jego spodni, które i tak tylko niepotrzebnie plątały mi się pod nogami.
- Ciężki jesteś – przyznałem, kładąc dłoń na jego pośladkach. – Ale tyłeczek masz niczego sobie.
- Jesteś zboczony!
Wsunąłem dłoń między jego uda drażniąc chłopaka. Weszliśmy do gabinetu ojca, który nadal rozmawiał przez telefon. Posadziłem braciszka na biurku.
- Ja? Zboczony? – zapytałem.
- A nie!?
- Już ja ci pokażę... – zacząłem, wpijając się w jego usta, a w myślach dodałem: zboczeńca.
Andrew nie protestował, przeciwnie. Oddawał pocałunek dotykając dłonią mojego torsu.
- Mam ochotę na sex – powiedziałem, odrywając się od niego.
W tym momencie niebieskooki wyglądał cholernie pociągająco.
- Ojciec... – zaczął.
- Wyszedł na dłuższą chwilę – skłamałem, zerkając w stronę okna.
Jak nas przyłapie, to jesteśmy martwi. Choć ta świadomość zamiast mnie zniechęcać, coraz bardziej nakręcała. Przysunąłem się do braciszka muskając jego usta. Uśmiechną się prowokacyjnie wysuwając język. Oblizał lubieżnie wargi, jednocześnie kładąc dłoń na moim ramieniu. Delikatnie masował moją skórę prześlizgując się od mojej szyi po łokieć. Drugą ręką chwycił moją i położył ją na swoim biodrze. Jeśli miałem jeszcze jakieś wątpliwości, to właśnie się rozwiały. Świadomość, że zaraz będę uprawiał sex z bratem nie specjalnie mnie poruszyła. Może i jestem jakimś bezdusznym potworem, który pierzył by się z każdym, o ile to mężczyzna. Andrew nie był już dzieckiem. Co prawda, pełnoletni też jeszcze nie. Ale skoro sam tego chce i jeszcze śmie mnie prowokować i nazywać zboczeńcem, to pokaże mu, na co stać jego starszego brata. Pocałowałem go, a nasze języki od razu zaczęły walczyć o dominację. Początkowo dałem mu tę satysfakcję. Chciałem sprawdzić, jak dobrze całuje. Nieziemsko. Niewielu moich kochanków było tak doświadczonych. Tylko czemu ja się dziwie? On dużo szybciej wkręcił się w świat Dali niż ja, co zresztą jest moją zasługą. Jego miłość do pływania przyczyniła się do bardzo ładnie zarysowanych mięśni. Wyraźnie je czułem błądząc dłońmi po jego ciele. Jego dotyk, muskanie mojej skóry, gdy mnie rozbierał wywoływały dreszczyk, który w połączeniu z nutką strachy dawał niesamowite doznania.
            Rozpalony do granic niemal traciłem świadomość miejsca i czasu. Liczył się tylko mój braciszek. Ciepło jego ciała, zmysłowy dotyk i te oczy. Niebieskie, pełne radości i pożądania. Ten smak jego ust, jak szarlotka. Zapewne to ciasto było dziś jego śniadaniem. Zupełnie nadzy nie przestawaliśmy się pieścić, całować nawzajem nasze ciała. Andrew chwycił moją dłoń i zapytał:
- Zgaduję, że nie masz żadnego żelu?
- Nie... – jęknąłem. Ani w głowie mi było biegnięcie teraz do pokoju.
Chłopak jednak znalazł o wiele prostsze i przyjemniejsze rozwiązanie. Wsadził sobie moje palce w usta ssąc je i nawilżając. Ten widok doprowadzał mnie do szału. Półprzymknięte powieki i koniuszek języka bawiący się moją ręką. Istne tortury, choć tak cholernie przyjemne. Już nie wystarczała mi dłoń brata na penisie. Chciałem wejść w niego jak najszybciej. Nieco brutalnie odwróciłem go i zaatakowałem jego wejście zwilżonymi palcami. Czarnowłosy oparł dłonie na biurku i wypiął swoje śliczne cztery literki. Całowałem jego łopatkę jednocześnie przygotowując na niesamowite doznania.
            Kiedy uznałem, że jest gotowy objąłem go prawie się na nim kładąc. Wszedłem w niego szybko. Pisną, mocno zaciskając pięści. Ucałowałem jego idealną szyje, jednocześnie dotykając jego męskości.
- Spokojnie – szepnąłem. – Rozluźnij się.
- Pf... – prychną jak kocurek. – Jakbym nie wiedział, co robić.
Nie przestając go pieścić zacząłem się w nim poruszać. Z początku powoli, delektując się tym ciepłym i ciasnym otworkiem. Sex jednak nie jest jedzeniem ciastka z kremem. Posuwałem go mocno i głęboko, rozkoszując się jego słodkimi jękami. Bezbłędnie trafiałem w prostatę dając przyjemność nie tylko sobie, ale także jemu.
- O tak... – mówił. – Mocniej... Ach!
Uwielbiam to słyszeć. Dźwięki wydawane przez kochanków są dla mnie najpiękniejszą muzyką. Każdy inny, niepowtarzalny. A najpiękniejszy zawsze był na koniec. Tym razem go zabrakło. Doszliśmy niemal równocześnie, niechcący brudząc wypolerowany mebel. Dobrze, że tylko z boku. Może tatuś nie zauważy?
- Nie powiedziałeś tego – przyznałem ze smutkiem, opierając brodę na jego ramieniu.
- Czego? – spytał, zerkając na mnie.
- Mojego imienia. Zawsze słyszę je na koniec.
- Jesteś moim bratem! – powiedział, jakby to wszystko wyjaśniało.
- I co? Pieprzyć to się ze mną mogłeś? Ty pewnie nawet nie pamiętasz jak mam na imię!
- Braciszku, ja nie pamiętam imion żadnego z moich kochanków.
- No co ty? Jak możesz? Kochasz się i nie wiesz z kim?
- A ty wiesz?
- Owszem. Z moim kochanym braciszkiem! – wtuliłem się w niego mocno.
- No, już jestem! – krzykną ojciec wchodząc do pokoju.
Przez chwilę szamotał się z firanką, co dało mi czas na szybkie założenie spodni. Już nie bawiłem się w zasunięcie rozporka. Spojrzałem na brata, bladego teraz jak ściana. Zarzuciłem mu na ramiona moją bluzę, żeby nie stał tak z gołym tyłkiem. Na moje szczęście byliśmy niemal równi wzrostem, więc cały czas miałem widok na jego pośladki. Ojciec nic nie zauważył. Na krzesło wrócił wpatrzony w telefon, a na nas jedynie przelotnie zerkną. Za to Andrew zgromił mnie wzrokiem. Oj, oberwie mi się jak stąd wyjdziemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz