Newsiki i nowinki:

Blog o tematyce yaoi. Jak ktoś nie wie, co to, to polecam google.pl
Uprzejmie proszę, żeby najpierw zobaczyć, co oznacza „yaoi”, potem dobrze się zastanowić, czy warto obrażać mnie, a przede wszystkim ludzi, którzy w takich, a nie innych związkach żyją.

Czytasz na własne ryzyko. Nie odpowiadam za ewentualne skutki uboczne i choroby psychiczne.

UWAGA: Powiadamiam TYLKO przez gg.

wtorek, 1 listopada 2011

Sex (2) xD


- Paul -


            Za oknem zmierzch. Andrew gdzieś baluje, a Luke miał nagły przypływ weny i wyszedł z Chrisem do parku. Zostałem skazany na samotność w czterech ścianach. Nie miałam już w planach żadnych wycieczek, więc umyłem się i założyłem piżamkę. Wziąłem książkę, którą niedawno kupiłem i ułożywszy się wygodnie na łóżku, zacząłem czytać. Niestety, ledwie przekręciłem trzecią kartkę, a do pokoju wpadło dwóch, dobrze mi znanych i nie do końca lubianych osobników.
- Siema Rudzielec! – rzucił od progu Shun, uśmiechając się od ucha do ucha.
Blondyn nic nie powiedział. Jego twarz wyrażała zawsze tę samą obojętność, jakby wyrzeźbiono ją w marmurze. Zamkną jedynie drzwi i staną za przyjacielem.
- Andrew nie ma – powiedziałem.
- Ale my przyszliśmy do ciebie – wyjaśnił czarnowłosy, zbliżając się do mnie.
Usiadł na brzegu łóżka, a uśmiech nie schodził z jego twarzy. Jego niesamowite zielone oczy wprost hipnotyzowały. Nie potrafiłem się od nich oderwać. Nawet nie zauważyłem, kiedy zabrał mi lekturę z dłoni. Dopiero kiedy odwrócił wzrok odkładając ją na pobliską szafkę, do mojej świadomości dotarła ta informacja.
- Czego chcecie? – zapytałem z lękiem.
Blake ułożył się wygodnie tuż obok mnie, obejmując mnie ramieniem.
- Nic, czego powinieneś się bać – powiedział spokojnie.
Bliskość blondyna wywołała dreszcze na moim ciele. Jeszcze ten wzrok Shuna. Wtedy dotarło do mnie, co chcą zrobić. Oni usiłują mnie uwieść! I co gorsza, wystarczają tylko te zielone oczy. Mają w sobie tę magię, od której nie można się oderwać. A ich właściciel doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Zbliżył się do mnie i zawisł kilka centymetrów nade mną. Przejechał prowokacyjnie językiem po swych wargach, a ja miałem cholerną ochotę ich skosztować. Serce przyśpieszyło swój rytm, jakbym właśnie maraton przebiegł, a nie leżał w łóżku. Oddech stał się płytki, chaotyczny. Myśli były nie do opanowania, tworząc chaos w mojej głowie. Fale gorąca rozlewały się po moim ciele. Czyjaś dłoń wsunęła się pod moją koszulkę, delikatnie masując moją skórę. I to nie mogła być ręka Shuna. Za to jego usta były coraz bliżej moich. Utonąłem w zielonym oceanie jego tęczówek. Świat zawirował, kiedy musną moje wargi. Jeśli miałem jeszcze jakieś zasady, to właśnie szlag je trafił. Wsunąłem palce w czarne kosmyki przyciągając jego twarz bliżej moje. Nasze usta złączyły się w pocałunku. Namiętnym, nieziemskim, niezwykłym. Nasze języki splątane w tańcu, jego miękkie wargi i dłoń Blake pieszcząca właśnie mój sutek. Czarnowłosy oderwał się ode mnie, gdy zabrakło mi tchu. Jego gorące usta zaczęły pieścić moją szyje z prawej strony, a wargi blondyna z lewej. Jęknąłem odchylając głowę w tył. To, co ze mną robili rozpalało moje ciało, a zmysły doprowadzało do szaleństwa. Nie potrafiłem już nad sobą panować. Wiłem się pod ich dotykiem, z trudem biorąc każdy oddech.
- Niee... – jęknąłem, kiedy obaj się odsunęli.
- Spokojnie – rzucił Blake, z błyskiem w niebieskich tęczówkach.
Ich kolor był równie magiczny, jak zieleń oczu Shuna. Ale te miały w sobie nutkę tajemnicy, której zwykły śmiertelnik nie odkryje. I choć błękit był raczej chłodny, ich blask rozpalał moje ciało. Kiedy się rozbierali, nie wiedziałem na którego mam patrzeć. Policzki piekły mnie ze wstydu, ale nie odrywałem oczy od tych pięknych ciał. Oni też patrzyli nawzajem na siebie. Ich wzrok mówił jedno: „Chcę Ciebie”. Nagły pocałunek nie był dla mnie zaskoczeniem. Od początku wyglądali, jakby zaraz mieli się na siebie rzucić. Nie przerywając pocałunku rozebrali się do końca. Zaczęli pieścić nawzajem swoje penisy. Myślałem, że dojdę od samego patrzenia. Blondyn zjechał językiem na szyje kochanka. Kontem oka patrzył na mnie. Doskonale wiedzieli, jak bardzo jestem podniecony. Moja twarz płonęła ze wstydu, kiedy zacząłem sam się zaspokajać. Co z tego, że pod kołdrą, kiedy wiedzieli, co robię? Shun ponownie zawisł nade mną dosłownie zrywając ze mnie piżamę. Pościel wylądowała na ziemi, a czarnowłosy klęczał między moimi nogami. Oddałem się pieszczotom jego dłoni i ust. Drżałem, podobnie jak zielonooki zaspokajany przez blondyna. Moje jęki tłumił jego język, a zwinne palce, nawilżone zimnym żelem wsuwały się w moją pupę. Dziwne uczucie dyskomfortu szybko zamieniło się w rozkosz. Niespodziewanie zabrał dłoń sunąc nią po moich udach. To było przyjemne, ale pragnąłem więcej. Zapragnąłem poczuć go w sobie całego.
- Shun... – szepnąłem.
- Jakiś ty niewyżyty, kotku. Cierpliwości. Ahh! – jękną przeciągle. – Blake...
- Obaj jesteście niecierpliwi – powiedział blondyn podgryzając ramię czarnowłosego.
            Doczekałem się. Twardy i wilgotny od nawilżacza wsuną się we mnie płynnym ruchem, prawie do końca. Jednocześnie męskość blondyna wypełniła Shuna, wydobywając przeciągły dźwięk z jego ust. Poruszali się zgodnie, dając rozkosz mi i sobie nawzajem. To był mój pierwszy raz. I nigdy go nie zapomnę. Trzy ciała splątane w rozkoszy zmysłów i zgodnych głosów. Cudowne doznania, nieziemski sex z chodzącymi ideałami. Wiłem się dysząc głośno pod nimi, oddając się zupełnie dłoniom i ustom Shuna. Doprowadzał mnie do szału zwalniając i przyśpieszając swoje ruchy. Jego język zostawiał mokrą ścieżką na moim ciele.
            Doszedłem, brudząc spermą nasze brzuchy. Chwilę potem poczułem nasienie kochanka wypełniające moje wnętrze. Obaj opadli na mnie wyraźnie zmęczeni, lecz szczęśliwi.
- Chłopaki – zacząłem, gdy mój oddech nieco się uspokoił. – Dusicie mnie.
- Serio? – spytał Shun, jeszcze mocniej się we mnie wtulając.
- Musisz my wybaczyć Paul, ale Moore po seksie staje się grzeczną kicią, która tylko by się przytulała.
- Czepiasz się. Znowu – załkał cicho. – Ty mnie nie kochasz!
- Kocham, kocham – zapewniał, choć to mnie pocałował. 
- Serio? To czemu całujesz jego, a nie mnie?
- Kicia zazdrosna?
Wyraz twarzy Shuna w tym momencie? Bezcenny.
- Czasem mam taką ochotę cię uszkodzić, że sobie nie wyobrażasz.
- Ale tego nie zrobisz, bo nie byłoby komu cię zaspokajać. Niewyżyta kiciu.
Ich usta złączyły się w kolejnym tańcu.
- Chłopcy, nadal na mnie leżycie! – przypomniałem.
Oderwali się od siebie spoglądając na mnie.
- Wybacz – powiedział Shun, zwalając przyjaciela, który z głośnym „łup” wylądował na podłodze.
- Przegiąłeś! – powiedział.
Blake podniósł się i zaczął zbierać swoje ubrania, rozrzucone po całym pokoju.
- Obraziłeś się? – spytał nieco wystraszony Shun. – Niee... – jękną nie usłyszawszy odpowiedzi i wtulił się we mnie.
Blondyn opuścił mój pokój z krótkim:
- Do zobaczenia, Paul.
- On jest bezczelny! – krzykną za nim zielonooki.
- Chyba raczej ty – zauważyłem.
- Ja? Ja?! A wcale, że nie!
Uśmiechnąłem się rozbawiony.
- Pff... Nie pogniewasz się, jak sobie pójdę? – spytał muskając moje wargi. – Muszę go przeprosić, nim obrazi się na amen.
- Jasne, idź. Ja powinienem wziąć teraz prysznic.
- Następnym razem, wykąpiemy się razem – obiecał, ostatni raz mnie całując.


- Blake -

            Bezczelna, seksowna kicia. Już on mnie popamięta. Idąc w kierunku swojego lokum obmyślałem plan zemsty. Już ja mu pokażę. Nie będzie mnie bezkarnie zwalać z łóżka, w dodatku z nie swojego. Sama myśl, co mu zrobię mocno mnie pobudzała. I tylko mała cząstka  współczuła przyjacielowi.
            Wziąłem szybki prysznic i ociekający wodą wróciłem do pokoju. Shun już dobijał się do moich drzwi. Nie reagowałem na jego krzyki i walenie. Znudzi mu się i pójdzie do siebie. Moore jest naprawdę mało cierpliwy. Dziwi mnie tylko, że sex ze mną mu się jeszcze nie znudził. Sądziłem, że po kilku numerkach znajdzie sobie kogoś innego do rozrywki. A tu niespodzianka, nie dość, że nie przestał mnie uwodzić, to jeszcze przestał podrywać innych. No może nie całkiem przestał, ale już nie robi tego tak często. Dorósł? Zmądrzał? Zakochał się? Nie, raczej dopadła go choroba psychiczna. Tak, na pewno. Zawsze wiedziałem, że ten wariat skończy w pokoju bez klamek. A mieszkanie w jednym pomieszczeniu z Angelem na pewno nie wpływa na niego dobrze. Nawet jeśli przestali rzucać w siebie wszystkim, co im w ręce wpadło, to i tak bez kilku codziennych sprzeczek się nie obejdą.
            Tak jak przewidziałem, nim zdążyłem wysuszyć włosy, Shun przestał okupywać moje drzwi. Obrażony na cały świat wrócił do siebie. Czas wprowadzić mój plan w życie. Wredny uśmiech zagościł na mojej twarzy. Zabrałem potrzebne narzędzia i wyszedłem z pokoju.
            Shun i Cain nigdy nie zamykają drzwi. Kto się zakłada, że obaj zgubili kluczyki? Zresztą, kto o zdrowych zmysłach do niech wejdzie? Tak, ja za chwilę. Ale ja na pewno zdrowy na umyślę nie jestem. Cichutko wślizgnąłem się do pomieszczenia. Shun stał tyłem do mnie. Tańczył ze słuchawkami na uszach. Czy on we wszystkim co robi, musi być tak seksowny i pełen wdzięku? Dam sobie głowę uciąć, że nie jeden dostał orgazmu od samego patrzenia na niego. Podszedłem od tyłu unieruchamiając go w mocnym uścisku. Jednocześnie dłonią zatkałem mu usta. Nie mógł się odwrócić, więc nie wiedział, kim jestem. Pociągnąłem go do łóżka. Pchnąłem go na nie i nim zdążył się przekręcić usiadłem na nim przyciskając jego twarz do poduszki. Unieruchomiłem jego ręce kolanami, co umożliwiło mi zawiązanie czarnej chustki na jego oczach. Teraz mogłem go odwrócić. MP4 wyłączyłem i odłożyłem na stolik nocny.
- Kurwa złaź ze mnie zboczeńcu! – wrzasnął, szarpiąc się.
Na niewiele się to zdało. Już po chwili ręce miał przywiązane nad głową do łóżka.
- Kim ty u diabła jesteś?!
Korciło mnie, żeby się odezwać, ale poznałby mnie. A wtedy przestałby się bać, a to w tym wszystkim najzabawniejsze. Jestem sadystą. Shun do końca życia będzie pamiętał, że nie wolno mnie bezkarnie zwalać z łóżka!
            Nie śpiesząc się wsunąłem dłonie pod jego bluzkę. Opuszkami palców łaskocząc jego skórę. Pochyliłem się liżąc jego wargi. Odwrócił twarz szarpiąc się jak zwierzątko w sidłach.
- To nie jest śmieszne! Złaź ze mnie! – krzyczał.
Obłędny uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Zacząłem pieścić jego szyje. Głupia koszulka trochę mi przeszkadzała, a nie mogłem mu jej tak po prostu zdjąć. Jeśli rozwiązałbym jego ręce, moja kicia mogłaby ściągnąć tkaninę z oczu. A przecież nie może się jeszcze dowiedzieć, że to ja. Nie mając innego wyjścia wyjąłem scyzoryk, z który nigdy się nie rozstaje i rozciąłem materiał.
- Co mi robisz? – spytał czując zimny metal na torsie.
Przyszedł mi do głowy głupi pomysł, aby troszkę postraszyć go moim nożykiem. Przycisnąłem więc lekko tępą stronę do jego szyi. Odchylił głowę w tył ułatwiając mi zabawę. Całowałem, lizałem i podgryzałem jego szyję na zmianę. A scyzoryk kreślił wzorki na jego torsie.
- Puść mnie.. – szepną. – Kurwa, puszczaj mnie!!
Wił się i szarpał pod moim ciężarem. Dużo kosztowało mnie powstrzymanie śmiechu. Jestem sadystą. Uwielbiam jego strach. Nie zwracają uwagi na jego przekleństwa i żądania zająłem się dolną częścią jego garderoby. Powoli odpiąłem pasek i rozsunąłem rozporek. Wcale nie łatwo było ściągnąć z niego spodnie i bieliznę unikając jednocześnie bolesnego kopnięcia. Podziwiałem przez chwilę to nagie ciało, nim ponownie zacząłem je pieścić. Rozsunąłem jego nogi dobierając się do penisa chłopaka. Polizałem go po całej długości, dłońmi głaszcząc jego uda. Chciał ponownie je zacisnąć, ale mu nie pozwoliłem. Nawet jeśli Shun był przerażony, to ja doskonale wiedziałem, jak go podniecić.
- Puść mnie... Błagam... – mówił, łamiącym się głosem.
Na chwilę dałem mu spokój. Krótką, musiałem tylko się rozebrać. Ułożyłem sobie jego nogi na ramionach i pocałowałem mocno, jednocześnie wchodząc w niego. Spiął się, choć nie sądzę, by go zabolało. Kochaliśmy się ledwie pół godziny temu. Musnąłem językiem jego język zapraszając do wspólnej zabawy. Jak mnie ugryzie, zabiję. Uszczypnąłem lekko jego pośladek. Nie do końca zadowolony z położenia zaczął oddawać pocałunek. Nie bawiąc się w delikatność, w końcu to miał być gwałt, zacząłem szybko się w nim poruszać. Zjechałem ustami na jego szyje i wsłuchałem się w jego nierówny oddech i ciche jęki. Nimfoman, nawet jak go gwałcą, to będzie zadowolony. Po raz kolejny tego wieczoru doprowadziłem go do spełnienia. I sam rozlałem się w jego wnętrzu. Położyłem się obok tuląc mocno moją kicie.
- Nigdy więcej nie zwalaj mnie z łóżka – szepnąłem mu do ucha.
Zamarł na chwilę i wrzasną:
- Blake! Ty idioto! Ty... – nie dokończył, gdyż głos mu się załamał.
- Cii... Moja kicia – ucałowałem go w czubek głowy uwalniając jego ręce.
Rozwiązałem chustkę i obie szmatki zrzuciłem gdzieś na ziemie. Chłopak nie przestawał się do mnie tulić.
- Blake, ty cholero... – szepną. – Wiesz, jak się bałem?
- Wiem kiciu. I zapamiętasz do końca życia, że nie należy ze mną zadzierać.
- Zgwałciłeś mnie...
- Gdyby to był gwałt, to nie ubrudziłbyś mnie swoją spermą, kiciu.
- Nie nazywaj mnie tak.
Odsunąłem jego twarz od mojej szyi, chcąc spojrzeć w jego oczka. Zieloniutkie, teraz zaszklone i zaczerwienione. Pocałowałem go namiętnie.
- Ale ty jesteś moją kicią...
- Nienawidzę cię – powiedział, wygrzebując kołdrę spod naszych ciał.
Pomogłem mu, poczym Shun położył głowę na moim torsie i okrył nas szczelnie. Przytuliłem go mocno i zasnęliśmy.

1 komentarz: