Newsiki i nowinki:

Blog o tematyce yaoi. Jak ktoś nie wie, co to, to polecam google.pl
Uprzejmie proszę, żeby najpierw zobaczyć, co oznacza „yaoi”, potem dobrze się zastanowić, czy warto obrażać mnie, a przede wszystkim ludzi, którzy w takich, a nie innych związkach żyją.

Czytasz na własne ryzyko. Nie odpowiadam za ewentualne skutki uboczne i choroby psychiczne.

UWAGA: Powiadamiam TYLKO przez gg.

poniedziałek, 3 października 2011

XII. Nadzieja na lepsze dni


            Przez kilka dni nie wychodziłem z domu. Dopiero, gdy wreszcie pogodziłem się z losem, poszedłem na cmentarz. Zapaliłem dwa znicze, po jednym dla każdego z rodziców. Nie wiem, kto ich zabił, ale mam nadzieję, że szybko go złapią. Świadomość, że morderca wciąż cieszy się wolnością, dołowała. Odebrał życie niewinnym ludziom, a sam gdzieś tam sobie żyje. Mam nadzieję, że wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju.
            Chodziłem na ich grób codziennie, a ze mną Cain. Już nie był dla mnie taki oschły, nie patrzył tym lodowatym wzrokiem, pod którym przechodziły mnie ciarki. I mogłem całymi dniami się do niego tulić. Tylko, co dalej? Skończę osiemnaście lat i nie będzie musiał się o mnie troszczyć. Wiem, że nawet teraz nie musi, nikt go nie zmuszał do zostania moim opiekunem. Ale mino wszystko, w końcu obaj wrócimy do szkoły. Mam nadzieję, że w wakacje nadal będzie chciał ze mną mieszkać.
            To nie dawało mi spokoju. Wiele rzeczy się wydarzyło w ostatnich latach, głównie złych. Nie potrafię tak po prostu zapomnieć tego, jak mnie traktował. A na rozmowę wybrałem sobie chyba najgorszy moment.
            Cain chodził po domy rozdrażniony. A ja po prostu musiałem z nim porozmawiać.
- Przestaniesz się gapić!? – wrzasnął niespodziewanie.
Drgnąłem, wystraszony.
- Cain, co się dzieje?
- Nudzę się i spaceruję! To aż takie ciekawe? To moje mieszkanie!
- Wiem, po prostu się martwię.
- Teraz się martwisz, trochę na to za późno!
- O czym...
- Ojciec nie żyję, nie masz komu donosić!
Nie miałem pojęcia, o czym mówił i dalej bezmyślnie się w niego wpatrywałem.
- Słyszałem waszą rozmowę – wyjaśnił. – Kiedy wróciłem, ojciec kazał ci mnie pilnować. Przez niemal rok nieustannie mnie obserwowali i ostatnim, czego chciałem, to czuć wpatrujące się we mnie ślepia na każdym kroku!
- Cain, przepraszam – powiedziałem, podchodząc do niego.
Chciałem go przytulić. Na początku próbował się odsunąć, ale w końcu sam się przytulił.
- Przepraszam, braciszku – powiedziałem.
- Już nieważne. Nie gniewam się - zapewnił. - A ty się nie martw. Po prostu czasem potrzebuję trochę samotności.
- Rozumiem. Mam cię zostawić? – zapytałem.
- Nie, nie teraz.
Chwycił mnie za rękę i zaprowadził na łóżko. Położyliśmy się na nim obok siebie. Przez dłuższy czas Cain wpatrywał się w sufit nieobecnym wzrokiem. Nie wiedziałem, czy jest smutny czy zły. A może i jedno i drugie? Jego oczy nie zdradzały żadnych emocji. Leżąc na boku, zacząłem bawić się jego włosami. Były takie miękkie. Byłem tak pochłonięty tym zajęciem, że nawet nie zauważyłem, iż zaczął mi się przyglądać. A patrzył na mnie takim ciepłym wzrokiem, zupełnie jak kiedyś, gdy byłem jego małym, niesfornym braciszkiem. Zarumieniłem się mimowolnie. Zapewne jak burak.
- Wiesz, co mnie najbardziej wkurzało? – zapytał. – Nigdy nie umiałem naprawdę cię znienawidzić.
Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Przecież bez przerwy mi to powtarzał.
- Chciałem, żebyś się ode mnie odczepił, bo ja nie umiałem tak po prostu nie zwracać na ciebie uwagi.
- Więc dlaczego chciałeś być sam? – spytałem.
- Byłeś w zmowie z ojcem.
Już otwierałem usta, by zaprzeczyć, kiedy dodał:
- Tak to wyglądało. Kiedy obaj byliśmy w szpitalu, odwiedziłeś jego, mnie nie – przypomniał.
- Cain, ja cię strasznie przepraszam – przytuliłem go mocno, ukrywając twarz w jego koszulce. – Byłem cholernym tchórzem. Nawet nie wiesz, jak bardzo tego żałowałem. 
- Czego ty się bałeś? Mnie?
- To się działo za szybko. Wróciłeś nagle, strzelali do nas, nie wiedziałem, co mam myśleć.
Jak mogłem się dziwić, że mnie zostawił, skoro to ja pierwszy go zawiodłem? A on, mimo wszystko, był tu ze mną, nie opuścił, kiedy go potrzebowałem.
- Aniołku, czy ty płaczesz? – zapytał.
Uniosłem głowę, ścierając łzy.
- Chodź do mnie – powiedział, tuląc mnie do siebie. – Przestań płakać, to było dawno.
- Przepraszam...
- To raczej ja powinienem przeprosić. Wiem, że gdybym wtedy z tobą porozmawiał, wszystko wyglądałoby inaczej.
- Nie, powinienem wtedy przyjść do ciebie. Tak strasznie cię kocham...
- Wiem, Aniołku. Ja też cię kocham.
Spojrzałem w jego oczy. Gdzieś w czarnej głębi lśniły dawno zapomniane iskierki.
- Zawsze cię kochałem i zawsze będziesz moim Aniołkiem.
Uśmiechnąłem się. Byłem szczęśliwy, pierwszy raz od bardzo dawna.
- Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić – zapewnił, całując mnie w czoło.
Jedyne, czego teraz chciałem, to skosztować jego ust. Nie wiem, skąd wziąłem w sobie siłę na ten gest, w końcu on jest moim bratem. Ale dla mnie to nie było ważne, pokrewieństwo nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Liczył się tylko on. Przesunąłem językiem po jego wargach, które uchyliły się, zapraszając do dalszej zabawy. Miałem wrażenie, że zjadłem stado motylków, które właśnie ożyły w moim brzuchu. Czułem się jak w raju. Cain był teraz tylko i wyłącznie mój. Nie przerywając wspólnego tańca naszych języków, przewrócił mnie na plecy, a sam niemal się na mnie położył. Wplotłem dłoń w jego włosy, drugą mocno obejmowałem, wsuwając pod jego koszulkę. Za nic w świecie nie chciałem, by się oddalił. Pragnąłem go całego. Poczułem jego rękę na brzuchu, delikatnie głaskał moją skórę. Oderwał się od moich ust i popatrzył w oczy.
- Nie skrzywdzę cię, Aniołku – zapewnił. – Wiem, że masz raczej niewiele powodów, by mi ufać.
- Ufam ci. Nie zostawiłeś mnie samego. Gdyby nie ty, nie mam pojęcia, czy bym sobie poradził.
Musnął moje wargi swoimi.
- Poradziłbyś sobie. Wierzę w ciebie. Nie jestem ci wcale potrzebny.
- Oczywiście, że jesteś! Cain, ja cię kocham.
- Nie zostawię cię. Kocham cię i zawsze będę kochał. Pamiętaj o tym.
- Ty też.
Pocałował mnie w usta, policzek, potem zajął się pieszczeniem szyi, jednocześnie błądząc dłonią pod moją koszulką. Rozpływałem się pod tym dotykiem.
            Niespodziewanie pojawił się strach, gdy zaczął rozsuwać mój rozporek. Choćbym nie wiem, jak chciał, nie umiałem nad nim zapanować. Tego, co zrobił mi Dean, nie da się zapomnieć.
- Cain – szepnąłem.
- Nie skrzywdzę cię – powtórzył, znów patrząc mi w oczy. – Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciał - potarł nosem mój policzek - po prostu z tobą być. Do końca życia i jeszcze dłużej.
- Cain...
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Odgarnąłem kosmyki czarnych włosów z jego twarzy.
- Jesteś moim Aniołkiem, najpiękniejszym ze wszystkich. I najsłodszym – dodał, gdy się zarumieniłem.
Znów mnie pocałował, pieszcząc językiem moje usta. Czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Zatraciłem się w doznaniach, oddając tym słodkim wargom.
- Kochaj się ze mną – wyszeptał.
Popatrzyłem w jego czarne tęczówki. Pragnął mnie nie mniej niż ja jego.
- Wiem, co on ci zrobił. Ale mnie się nie bój, będę delikatny. A jeśli wolisz, to ja oddam się tobie.
- Mi? – spytałem zaskoczony. – Ja miałbym... – nie dokończyłem, po prostu nie umiałem sobie tego wyobrazić.
- Gabi, chcę się kochać tylko i wyłącznie z tobą.
- Tylko? – powtórzyłem.
- Tak. Jestem tylko i wyłącznie twój.
Całowaliśmy się przez dłuższą chwilę. Miałem czas, by zastanowić się nad propozycją. Choć w tym momencie niełatwo było myśleć logicznie. Nie chcę przez Deana do końca życia się bać. Chciałem kochać się z Cainem. I chciałbym kiedyś to ja być seme, ale nie tym razem. Po prostu muszę przezwyciężyć złe wspomnienia. Im dłużej będę to odkładał, tym więcej namnoży się obaw.
Odepchnąłem go lekko.
- Nigdy mnie nie zostawisz? – spytałem.
- Nigdy.
- I będziemy razem? Zawsze?
- Zawsze, Aniołku. Kocham cię.
- Ja ciebie też. I... Ja bym wolał, żebyś to ty... No wiesz, znaczy... – zaplątałem się zupełnie, cały czerwony. – Oj, weź mnie po prostu!
Cain zaśmiał się cicho.
- Z przyjemnością – powiedział z uśmiechem.
Świat przestał istnieć. On się znowu uśmiechnął. Mój Cain wrócił. W jego czarnych oczkach znowu zagościły iskierki szczęścia. Może nie były tak wyraźne, jak kiedyś, nadal widziałem w nich smutek. Ale nie mogę oczekiwać, że tak nagle zapomni o przeszłości i  będzie skakał z radości jak skowronek.
            Kocham go. Jego usta, jego oczy, jego dłonie, jego całego. Oderwał ode mnie swoje wargi na krótki moment, aby ściągnąć ze mnie koszulkę. Dotykał mnie i całował leniwie, powoli pieszcząc każdą część mojego ciała. Sąsiedzi nie będą dziś spać. Nie umiałem powstrzymać dźwięków rozkoszy wydobywających się z moich ust. Zresztą, co mnie obchodzą sąsiedzi, teraz liczy się tylko on.
            Byłem już mocno podniecony, Cain również. W końcu skoro chce się kochać, sam także musi się rozebrać, więc mu pomogłem. Pieściliśmy się nawzajem, ciesząc ciepłem drugiego ciała. Nie spieszyło nam się, mieliśmy całą noc. I każdy kolejny dzień.
- Daj mi sekundkę – szepnął wprost do mojego ucha.
Wstał i zniknął w kuchni. Nie wiem, po co tam poszedł, ale póki go widziałem, wręcz pożerałem wzrokiem. Mój penis boleśnie domagał się uwagi. Zamknąłem oczy, dotykając go. Jęknąłem głucho.
- Zabieraj tę łapę – usłyszałem. – Dziś ja cię zaspokoję – powiedział, siadając między moimi nogami.
Położył mi tubkę lubrykantu, który przyniósł, na brzuchu. Aż pisnąłem.
- Zimne!
- A jakie ma być? Wyjąłem z lodówki.
Chciałem zwalić żel, ale mi nie pozwolił. Pochylił się, całując mnie czule. Ciepło jego ciała przyjemnie kontrastowało z chłodem opakowania. W końcu zabrał lubrykant, zsuwając się z pocałunkami niżej. Lizał jednego z sutków, a ja już nie mogłem wytrzymać. Myślałem, że dojdę od samych pieszczot. Kiedy otworzył tubkę, poczułem przyjemny zapach malin. Wilgotna ścieżka wiła się już po moim brzuchu, przypominając, gdzie chwilę wcześniej był jego język. Przesunął nim po całej długości mojego penisa, jednocześnie zwilżonymi palcami drażniąc moje wejście. Jego usta skutecznie odwracały uwagę od złych wspomnień. Choć kilka z nich przedarło się do  mojej świadomości, kiedy wsunął we mnie jeden palec. Zacisnąłem dłonie na pościeli. Jęknąłem głośno, kiedy trafił w prostatę. Pieścił ustami moją męskość, jednocześnie przyspieszając ruchy dłoni, dodając kolejne palce. Zamknąłem powieki, świat wirował.
- Cain...! – krzyknąłem, dochodząc w jego ustach.
Otworzyłem oczy, dysząc. Moje ciało nadal drżało, wspominając nieziemskie chwilę. Cain nie przestawał wsuwać we mnie palców. Oblizał prowokacyjnie usta. Już sam ten widok pobudzał. Ponownie zaczął mnie całować, doprowadzając do granic rozkoszy. Wrócił do moich ust, smyrając je językiem. Kiedy chciałem go pocałować, odwrócił twarz, przez co moje wargi wylądowały na jego policzku. Zaśmiał się cicho.
- To nie jest śmieszne.
- Jest – odpowiedział.
Pocałował mnie namiętnie, zabierając dłoń. Już po chwili moje wnętrze wypełniło coś większego i grubszego. Wplątałem dłonie w jego włosy, pogłębiając pocałunek. Czarne kosmyki przyjemnie łaskotały mój tors. Objąłem Caina nogami, a on zaczął powoli się we mnie poruszać. Jęczałem i mruczałem wprost w jego usta, czując nieziemską rozkosz przy każdym ruchu. Nasze splątane ciała w idealnej harmonii, wspólny oddech i każda myśl. Liczyło się tylko uczucie doprowadzające nas na skraj szaleństwa. Nieuchwytne dotąd szczęście wypełniło każdą komórkę mojego ciała. Pocałunki stały się coraz bardziej zachłanne, podobnie jak seks. Poruszał się coraz szybciej, uderzając w prostatę, tym samym dając mi coraz większą przyjemność. Objąłem go mocniej, zaciskając mięśnie na jego męskości. Doszedłem, po raz drugi krzycząc jego imię. Zaraz potem poczułem jego nasienie w sobie.
- Gabriel... – szepnął.
Przez dłuższy czas leżeliśmy, nadal splątani, odpoczywając. W końcu wysunął się ze mnie i krótko pocałował.
- Chodź się umyć.
- Nie mam siły. Zanieś mnie – zażądałem.
Uśmiechnął się i wstał. Wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Postawił przed kabiną prysznica, obejmując w pasie. Odkręcił kurki i dopiero, gdy woda była odpowiednio ciepła, obaj weszliśmy pod jej strumień. Cain zdjął z półki żel pod prysznic, również malinowy.
- Lubisz maliny? – spytałem, kiedy rozsmarowywał go na moich ramionach.
- Lubię. Pamiętam, jak kiedyś je jadłeś i cały się umazałeś – przypomniał.
- Byłem dzieckiem – odpowiedziałem.
Wziąłem specyfik i zacząłem myć braciszka, tak jak on mnie. Tylko mi przy tym płonęły policzki.
- Dopiero, co uprawialiśmy seks, a ty się nadal mnie wstydzisz? – zapytał, cmokając mnie w usta.
- Zamknij się.
Stanąłem na palcach, całując go. Mógłbym wiecznie się z nim całować. W tym Cain nie ma sobie równych. W całej reszcie też nie. Nie wiem, na kim trenował i wolę nie wiedzieć. Nie lubię przemocy, ale w tym wypadku zrobiłbym wyjątek i prześwięcił tę osobę kataną.
            Umyliśmy się nawzajem i wróciliśmy do łóżka. Brudna pościel wylądowała w koszu na pranie, dziś postanowiliśmy spać pod samą kołdrą. Wtuliłem się w braciszka, a on głaskał mnie po głowie. Zupełnie, jak kiedyś. Tylko wtedy nie spaliśmy nago.
- Następnym razem ty jesteś na dole – powiedziałem, opierając czoło o jego pierś.
Nie chciałem, by widział moje rumieńce. Już dość się na nie napatrzył.
- Chyba już się nie doczekam – stwierdził. Przytulił mnie mocno i dodał: - Kocham cię, Aniołku.
- Ja ciebie też.
- Przepraszam.
- Za co? – spytałem i spojrzałem w jego oczy.
Znów były... Po prostu czarne. Zabrakło w nich radości, która jeszcze chwilę wcześniej w nich gościła.
- Nie gniewam się na ciebie. Nie masz za co przepraszać – powiedziałem.
Wtuliłem się w niego i po chwili zasnąłem. 

3 komentarze:

  1. Cain się uśmiecha! ha!
    seks *___*. seks braciszków *___*. i nie, ja wcale, a wcale nie jestem zboczona! XDD
    ja doskonale zrozumiałam, co Cain chciał przekazać tym jednym słowem "przepraszam". i.. no cóż. ale jest pięknie :). teraz jest pięknie i to się liczy :)

    Ay

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. No nie powiem, że kompletny szok.
    Też nie do końca zrozumiałam, za co Cain przepraszał, ale mogę się tylko domyślać. I zapewne dowiem się w następnym rozdziale czy to, o czym aktualnie myślę się spełni xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochali się, kochali się, kochali się.... i tak w kółko bym mówiła (pisała) podskakując przy tym z radości.
    Zaserwowałaś rozdział pełen uczuć, przyjemnych emocji i takich samych chodzących po plecach dreszczy, które zaczęły się od słów "Kochaj się ze mną". :D

    OdpowiedzUsuń