Newsiki i nowinki:

Blog o tematyce yaoi. Jak ktoś nie wie, co to, to polecam google.pl
Uprzejmie proszę, żeby najpierw zobaczyć, co oznacza „yaoi”, potem dobrze się zastanowić, czy warto obrażać mnie, a przede wszystkim ludzi, którzy w takich, a nie innych związkach żyją.

Czytasz na własne ryzyko. Nie odpowiadam za ewentualne skutki uboczne i choroby psychiczne.

UWAGA: Powiadamiam TYLKO przez gg.

wtorek, 12 lipca 2011

02. Upojna noc

- Andrew -

Środek nocy, a ja spać nie mogę. Masakra, największy śpioch na świecie cierpi na bezsenność. Świat oszalał! Na dodatek nie mogę przestać myśleć o pewnym zielonookim rudzielcu z seksownym tyłeczkiem. Od dawna wiem, że wole facetów. Z babami za dużo problemów. Chłopaków nie boli głowa, są dyspozycyjni o każdej porze dnia i nocy, przez cały miesiąc, nie siedzą godzinami w łazience, nie zapuszczają korzeni w sklepach i nie piszczą na widok puchatych zwierzaczków. A ponadto nie karzą pamiętać tych wszystkich dat i rocznic. No i sex jest o niebo przyjemniejszy z mężczyzną.
- Oh, pięknie!
Przez te moje rozmyślania gacie zrobiły mi się za ciasne...
Nagle usłyszałem trzask drzwi w sąsiednim pokoju. Zeskoczyłem z parapetu i wybiegłem na korytarz:
- Bryan! – Zawołałem za bratem.
- Co? – spytał.
- Jedziesz do klubu! – Bardziej stwierdziłem niż zapytałem. – Jadę z tobą!
- Po co? – spytał, zjeżdżając wzrokiem na moje krocze. Uśmiechną się wrednie, mówiąc: - Może ja pomogę?
- Nie będę się pieprzył z bratem!
- Jak chcesz. Masz pięć minut.
- Dobra!
Zniknąłem w swoim pokoju. Szybko założyłem ciemne jeansy, czarną koszulkę i kurtkę. Przeczesałem dłonią włosy i zgarniając z biurka telefon otaz portfel pobiegłem do brata. Czekał na mnie w swoim samochodzie.
- Nie pytaj – rzuciłem.
- No weź, mi możesz powiedzieć!
Jaki on wścibski...
- Nie.
- Kto ci się śnił?
- Nikt. Jeszcze nie spałem.
- Wow! – Spojrzał na mnie z miną nr 5 „Nie ustąpię.” - To o kim tak intensywnie myślałeś?
- Patrz na drogę!
- Patrzę. A ty mów.
- Nie.
- Nie bądź taki.
- Odwal się.
I tak całą drogę. Byłem nieugięty, nie powiedziałem. W końcu dojechaliśmy do klubu „Czarna Dalia”.
- Ostrzegam, jeśli narozrabiasz nie przyznam się, że jesteś ze mną.
- Tak, wiem.
- I znów będziesz wracał na piechotę.
- Musisz mi to przypominać?
- Tak. I wyciągnę z ciebie kto to taki! – obiecał, odchodząc.
Nie śpiesząc się poszedłem za bratem. Minąłem ochroniarzy, którzy nie zwrócili na mnie najmniejszej uwagi i wmieszałem się w tłumy w środku. Zdziwiłem się, że tyle tu ludzi w środku tygodnia. Nie miałem takiego wyboru jak w weekendy, ale nie mogłem narzekać. Skierowałem się do baru i zamówiłem drinka.
- Kluczyk? - spytał kelner. Jak on mnie dobrze zna.
- Oczywiście.
Krótko obcięty blondyn z kilkoma kolczykami w uszach, nosie i lewej brwi rzucił na blat srebrny przedmiot, który szybko schowałem w kieszeń. Osobiście ten gość mi się nie podoba, ale serwuje najlepsze drinki. Jeden z nich już po chwili został postawiony przede mną. Sączyłem go pomału rozglądając się dokoła.
Brzydki, gruby, stary, ten nie umył włosów...
- Szukasz kogoś? – usłyszałem przy uchu.
Poczułem ciężar na ramieniu i ciepły oddech na szyi. Odwróciłem powoli głowę i ujrzałem całkiem fajnego chłopaka. Długie, rude włosy zwiał z tyłu w luźną kitę, a grzywce pozwolił opadać na czoło. Miał zarumienione policzki i niesamowite oczy, jak dwa rubiny, świecące się od spożytego alkoholu. Przesuną językiem po malinowych ustach.
- Powiedzmy – odpowiedziałem. – Nudziło mi się samemu w domu.
- To tak jak mi – przyznał, sięgając po moją szklankę i opróżnił ją duszkiem.
Słodki – przyznałem w myślach. - Jest wyższy od Paula i nie tak niewinny, ale... Kurwa! Czy od teraz będę porównywał z nim każdego chłopaka!?
- Nie pij tyle. – Zabrałem mu pustą szklankę. – Nie chcesz  pamiętać tej nocy?
- A będzie chociaż warta pamiętania?
- Zapewniam. Chodź zatańczyć.
Chwyciłem dłoń rudego i pociągnąłem na parkiet. Nasze ciała poruszały się do rytmu. Chłopak prowokował mnie każdym gestem, co chwila się o mnie ocierając. Byłem już nieźle podniecony i nie chciałem przedłużać. Przyjechałem tu w końcu w jednym celu. Chwyciłem obracającego się właśnie chłopaka i przyciągnąłem do siebie. Przytuliłem się do jego pleców wkradając się rękoma pod koszulkę.
- A jak masz na imię, kotku? – spytałem, liżąc go za uchem.
- Alan – odpowiedział, mrucząc.
- A więc Alan, chodźmy na górę.
Nie czekając na odpowiedź pociągnąłem rudego ku schodom.
- Skoro pytasz mnie o imię, wypada, abyś zdradził swoje.
- Andrew – odpowiedziałem.
Otworzyłem drzwi do pokoju wpuszczając go przodem.
- Czy ja wyglądam na panienkę? – spytał, mijając mnie.
Zaśmiałem się tylko i zamknąłem drzwi na klucz.
Widać kociak ma pazurki.
Chłopak w tym czasie rozłożył się na dużym łóżku z bordową pościelą. Rozstawił szeroko nogi patrząc na mnie prowokacyjnie. Zawisłem nad nim i przejechałem językiem po tych malinowych wargach. Uchylił je zapraszając do środka, z czego od razu skorzystałem. Oplótł mnie mocno nogami i rękami przyciągając do siebie. Podwinąłem mu koszulkę masując dłońmi jego brzuch, potem stwardniałe sutki szczypiąc je delikatnie od czasu do czasu. Jęczał mi w usta próbując przejąć inicjatywę.
O nie. To ja tu jestem mężczyzną...
Ugryzłem go w język, więc szybko go cofną. Oderwałem się na chwilkę, aby ściągnąć niepotrzebny materiał. Zacząłem całować jego szyje schodząc coraz niżej. Zostawiałem po sobie mokrą ścieżkę i czerwone punkciki, a on jęczał i wił się pode mną. Dłużej zatrzymałem się przy sutkach pieszcząc jednego dłonią, a drugiego ustami. Rozpiąłem mu rozporek i pozbyłem się spodni wraz z bokserkami. Masowałem dłonią wewnętrzną stronę ud chłopaka omijając sterczącego członka.
Będziesz mnie błagał....
Schodziłem coraz niżej, chuchnąłem na męskość i trąciłem lekko nosem. Zacząłem lizać i przygryzać skórę na udach. Ręką drażniłem jego dziurkę wsuwając lekko palec. Dłoń Alana zacisnęła się na członku, ale szybko ją zabrałem. Zaśmiałem się łapiąc obje jego ręce i przytrzymałem mu je nad głową.
- Nie ma tak dobrze, kotku.
Opuszkami palców wolnej ręki przejechałem od szyi do pachwin. Uniósł biodra chcąc się o mnie otrzeć, więc brutalnie przycisnąłem go do materaca.
- Proszę... – szepną między jękami.
Polizałem go za uchem.
- Mówiłeś coś?
- Dotknij mnie....
- Cały czas cię dotykam.
- Uh....
Przyssałem się do jego szyi jak wampir.
- Weź... go w końcu...!
- Kogo? – spytałem z uśmiechem, patrząc w te zamglone, rubinowe oczy.
- A niech cię!
Ponownie wygiął się w łuk. Wpiłem się w jego usta wdzierając się do środka. Dłonią masowałem jego jędrne pośladki zahaczając palcami o dziurkę. Mocno objął mnie nogami, czułem jego penisa wbijającego mi się w brzuch. Wsadziłem w niego palec pomału rozciągając. Ponownie zacząłem drogę w dół zaczynając od szyi. Cholernie przyjemnie słuchać jęków, które powodował mój dotyk.
Paul... Ciekawe, czy on też... Mrr... jak ja bym chciał usłyszeć jego jęki, jego błagania...
Chłopak ocierał się o mój brzuch coraz szybciej, a przecież miał mnie błagać....
Chwyciłem jego biodra i przycisnąłem do łóżka. Czubkiem języka drażniłem skórę przygryzając ją lekko. Starałem się nie zwracać uwagi na własną, boleśnie pulsującą erekcję w zdecydowanie za ciasnych spodniach. Jestem uparty, będę go tak torturował, aż zacznie mnie błagać. Nie ważne, że bliskość jego nagiego ciała doprowadzała mnie wprost do szaleństwa. Na szczęście nie musiałem już długo czekać.
- Andrew!
- Mmm...?
- Kurwa... Weź go... Błagam...
Delikatnie pocałowałem czubek penisa.
- Błagam... Całego...
Jęczał chwytając mnie dość mocno za włosy. Przyciągną moją głowę do swojego ciała wkładając mi swoją męskość do ust, aż do gardła.
            Uwielbiam czuć wijące się pode mną ciało, uwielbiam słuchać jęków i błagania o więcej. Spełnienie Alana nadeszło szybko. Oblizałem usta połykając białą ciecz i podziwiałem drżącego chłopaka. Rozsypane na kołdrze, mokre od potu włosy zlewały się z ciemnoczerwoną pościelą. Półprzymknięte, zamglone rozkoszą oczy w niezwykłym kolorze. Jakby się nad tym zastanowić, to rubiny są ładne, ale szmaragdy piękniejsze. Tak myślę, a znam się na tym. Mam w końcu niemałą kolekcje szlachetnych kamieni.
Kurwa... Paul ma oczy jak dwa szmaragdy....
Moje myśli zaczynają mnie przerażać! Jeszcze się rzucę na przyjaciela i dopiero będzie! Chyba nie będę mógł się z nim widywać przez jakiś czas...
Ściągnąłem spodnie i bieliznę, ułożyłem się między nogami rudego napierając na jego wejście. Jękną oplatając mnie nogami w pasie. Pocałowałem go jednocześnie wchodząc w jego zgrabny tyłeczek. Pisną przytulając się mocno. Masowałem delikatnie jego pośladki, pieszcząc językiem wnętrze jego ciepłych ust. Nasze języki walczyły o dominację siłując się co chwila. Dałem mu przewagę i delikatnie zacząłem się w nim poruszać. Był tak cudownie ciasny, zaciskał się na moim penisie, że aż chciało mi się jęczeć. Mokry język Alana wślizgną się do moich ust. Gładził moje podniebienie i policzki, a ja posuwałem go coraz mocniej i szybciej pod różnymi kątami. Uderzyłem w końcu w prostatę. Jękną głucho odrywając się od mych ust. Trafiałem raz po raz, wydobywając z jego gardła coraz głośniejsze jęki i słowa „mocniej”, „szybciej”. Czułem, że zaraz dojdę. Kilka mocniejszych pchnięć i wypełniłem to ciepłe wnętrze, jednocześnie czując rozlewające się nasienie na moim brzuchu. Opadłem obok niego, dysząc. Tego mi było trzeba. Sexu bez zobowiązań.
Leżeliśmy tak przez chwilę, lecz Alan okazał się bardzo niewyżytym kociakiem. Spojrzał na mnie z iskierkami w oczach i zaczął zlizywać własne nasienie ze mnie. Jego mokry język przyjemnie łaskotał moją skórę. Dłonią zaczął drażnić mojego członka. Oczyścił mnie z spermy, poczym usiadł nabijając się na penisa z jękiem.
Spod przymkniętych powiek podziwiałem to lekko opalone ciało. Delikatnie zarysowane mięśnie i spływające kropelki potu. Piękne, lecz mimowolnie przed oczami widziałem piękniejsze. Kląłem na siebie w myślach i zamknąłem powieki skupiając się na doznaniach tu i teraz. Poruszał się gwałtownie zaciskając na mojej męskości. Jęczał i krzyczał opuszczając się i podnosząc coraz szybciej.
Było nas słychać w całym klubie. No, może nie całym, na dole zagłusza wszystko muzyka, lecz na korytarzu na pewno było głośno. 
Doszedłem w nim po raz drugi, a on znów spuścił się na mój brzuch. Opadł na mnie dyszący i drżący.
- Jeszcze.... nie... mam dość... – wyszeptał.
- Noc się jeszcze nie skończyła – zauważyłem.
Pieprzyliśmy się do rana. Aż padliśmy.

1 komentarz: